licznik czsu odwiedzin

Jesteś już:

0:00:00

czwartek, 14 października 2010

Strach Ma Wielkie Oczy...

Od kilku tygodni towarzyszy mi strach...Boje sie,czy maluszek rozwija sie prawidlowo,czy wszystko jest ok...
Probuje sobie tlumaczyc,ze do tej pory lekarka mowi,iz ciaza przebiega tak jak powinna i nie ma sie czym martwic,ze teraz mam lepsza opieke prenatalna niz pierwszym razem,ze jestem pod kontrola lekarza i nie powinnam sie az tak przejmowac.Ale to niewiele pomaga.
Moja przyjaciolka,ktora ma trojke dzieci,powiedziala mi,iz ten strach juz nigdy sie nie skonczy bo troche mi ulzy jak zaczne czuc ruchy plodu,ale potem jak tylko malec nie bedzie przez pol dnia kopal,znow lek da o sobie znac.Potem podobno ten sam niepokoj czuje sie majac dzieci,tylko tym razem mozna je obserwowac i niepokojace sygnaly w pore wylapac.Ech...czy serio tak jest?Czy juz zawsze strach bedzie moim kompanem?
Moj maz tez sie martwi,ale tego nie okazuje-probuje myslec optymistycznie i podtrzymywac mnie na duchu,ze tym razem wszystko bedzie w porzadku.Jednak jak wyszlismy od lekarza kilka dni temu i spytalam,czy byl zestresowany to nie zaprzeczal-przyznal,ze denerwowal sie,ale jak zobaczyl na USG,ze maluszek urosl to mu ulzylo.
Zastanawiam sie,czy to bedzie chlopiec czy dziewczynka?Lekarka mowila mi,ze kiedys plec oznaczano po wysluchaniu bicia serduszka i ze to co uslyszala,"bije na dziewczynke":o)
Zaznaczyla,ze w to nie wierzy bo to nie medyczne stwierdzenie plci a raczej takie ludzkie wymysly,no ale nawet sie ucieszylam na dziewczynke :o)
Co ma byc to bedzie,niech tylko urodzi sie zdrowe...
Moi rodzice wciaz nic nie wiedza,nie pytaja to ich nie informuje.Z mama nie mam kontaktu juz 1.5 miesiaca...coz,przypomina mi to pierwsza ciaze,wtedy nie rozmawialysmy 3 miesiace,az w koncu za namowa meza sie przelamalam i ja poinformowalam.
Teraz tak nie zrobie,bo czuje,ze ona nie chce wiedziec,chyba nawet nie chce tego wnuczecia,wolalaby,zebym inaczej ulozyla sobie zycie-najpierw praca,kariera,kasa...a potem ewentualnie dziecko.
Przykro mi,ze nie liczy sie z moimi wyborami i ich nie akceptuje.
Zreszta pomyslalam sobie,ze wtedy nawet nie przyjechala sie ze mna zobaczyc,zarowno jak w ciazy bylam jak i gdy okazalo sie,ze obumarla i trzeba wykonac zabieg-nie wspierala mnie ani bedac przy mnie ani psychicznie pomagajac mi przez to przejsc...wiec teraz tez by jej przy mnie nie bylo w pierwszych miesiacach ciazy,bo niby dlaczego mialaby nagle zmienic swoje podejscie do tego tematu?Nawet to,ze ciaza jest zagrozona,nie zrobiloby na niej wielkiego wrazenia-jestem tego pewna.Wiec nawet jesli chcialabym powiedziec mamie tylko po to,zeby mi troche pomogla,i tak wiem,ze to bez sensu.
Dobrze,ze mam ta dobra tesciowa...i meza,ktory jest opiekunczy i wyrozumialy...
Robia co moga,zebym wyluzowala,zebym tak bardzo nie bala sie o strate ciazy...ale strach ma wielkie oczy i nie latwo mu umknac...choc probuje jak moge.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szczypta humoru-polaskocz dziewczyne!