licznik czsu odwiedzin

Jesteś już:

0:00:00

czwartek, 30 grudnia 2010

Emocje...

Nie wiem co sie ze mna dzieje...
Miotaja mnie emocje-raz mi sie chce plakac,raz jestem tak zla,ze moglabym wszystkich pobic,a za jakis czas funkcjonuje normalnie i smieje sie zartujac jakby nigdy nic...
Jesli chodzi o zlosc,to wkurzaja mnie wszyscy,poczawszy od rodzicow,poprzez meza,na tesciach konczac.
Wczoraj dowiedzialam sie,ze moi rodzice przyjada do nas w odwiedziny dopiero,gdy dziecko bedzie juz na swiecie.Nie oczekiwalam,ze zjawia sie od razu,kiedy tylko dowiedza sie,iz jestem w ciazy ani ze beda przy mnie podczas wizyt u lekarza i ogladania dzidziusia na USG,ale bylam na 100% pewna,ze przyjada pod koniec ciazy,zwlaszcza mama.Bo jakos nie moge sobie wyobrazic,jak mozna nie chciec byc w szpitalu gdy rodzi corka-jedyna corka rodzi pierwsze dziecko,ktore zarazem bedzie pierwszym wnukiem lub wnuczka dla moich rodzicow...?
Nie wiem dlaczego moja mama nie czuje tego,ze fajnie byloby zobaczyc mnie w ciazy nie tylko na zdjeciach,ze moglaby dotknac brzucha i poczuc jak dzidzius kopie...po prostu nie czaje,jak ona moze nie miec w sobie takich uczuc,jakiegos takiego instynktu,ktory podpowiadalby jej,ze powinna wtedy przy mnie byc.
Na dodatek moja tesciowa zlamala reke,w zasadzie to tylko pekniecie kosci ale od dwoch tygodni ona robi z tego prawdziwe wydarzenie roku.Staram sie jej pomagac jak moge,ale jestem bardziej zmeczona psychicznie jej wyzalaniem sie niz fizycznie obowiazkami domowymi.W dodatku zaczyna wymyslac rzeczy,ktore mnie draznia-uparla sie,ze na swieta bedziemy miec wszystkie potrawy,ktore ona zawsze robi,lacznie z wypiekaniem ciastek,bo musza byc domowej roboty.Wszystko przygotowalam ze szwagierka i myslalam,ze na tym sie skonczy ale teraz przed nami koniec roku i mamy go spedzic z tesciami,wiec znow zaczyna narzucac swoje pomysly.Denerwuje mnie to,bo to koniec piatego miesiaca mojej ciazy i szybciej sie mecze,nie jestem w stanie prowadzic swojego domu,bywac codziennie u tesciow i sluzyc pomoca oraz dodatkowo spelniac zachcianki tesciowej odnosnie domowych ciast i podobnych dupereli.Kupilabym takie ciasto i sprawa zalatwiona ale ona nie chce sie zgodzic,mimo,iz sama go nie moze zrobic!
Zawsze mi pomagala wiec zaciskam zeby ale poniewaz to robie,wyladowywuje zlosc na mezu i obecnie jestesmy w fazie popokloceniowej-on sie stara zalagodzic sytuacje a mnie sie nawet nie chce rozmawiac...
Najchetniej zostalabym jutro w domu i przywitala Nowy Rok tylko z nim...
Generalnie ogarnia mnie jakis totalny smutek,taki dol jak kanion i nie moge sobie z tym poradzic.Chyba winna jest wszystkiemu wiadomosc,ze moi rodzice maja zamiar odwiedzic nas dopiero gdy juz bedziemy miec dziecko-powalilo mnie to i nie jestem w stanie o tym nie myslec...dzis w nocy spalam tylko 3.5 godziny,czuje,ze zaczyna bolec mnie glowa i caly czas chce mi sie plakac,a gdy wybuchne placzem przed mezem a on spyta dlaczego ronie lzy,to nie wiem czy bede potrafila mu wytlumaczyc bo przyczyna jest wiele rzeczy na raz...
Probuje sobie wytlumaczyc,ze to takie ciazowe emocje i normalne w tym stanie...i ze to przejdzie,potrzebny tylko czas i wsparcie kogos bliskiego...na rodzicow nie licze w 1%,tesciowie maja swoje narzekania i bolaczki,przyjaciele swoje zycie,zostaje wiec tylko maz...miejmy nadzieje,ze stanie na wysokosci zadania...!

wtorek, 14 grudnia 2010

Chlopiec czy dziewczynka-synek czy coreczka...?

Jutro wizyta u mojej lekarki-mam nadzieje,ze wszystko bedzie dobrze.
Badania wyszly mi nawet ok,poza tym,ze mam anemie to w miare reszta jest w porzadku.Czuje juz pukanie w brzuchu i wiem,ze to nasze Male tak sie rusza...puszczam muzyke relaksacyjna dla kobiet w ciazy w nadziei,ze nasz dzidzius juz cos slyszy z zewnatrz:o)
Moja rodzina rozkreca biznez klocac sie przy tym co niemiara...obrazajac sie na siebie,a przy okazji czasem i na mnie-chyba juz tak dla zasady.Ech...co te pieniadze z ludzmi robia?
Mnie to irytuje wiec staram sie nie uczestniczyc w ich utarczkach,choc czasem to jest trudne bo wszelkie zale i pretensje na siebie kieruja do mnie,tak zeby gdzies sie wygadac-wiec tak czy owak jestem wciagana w konflikty rodzinne.
Dobrze,ze chociaz ogolnie czuje sie dobrze,choc wciaz drze jesli tylko cos mnie zaboli czy nagle poczuje sie slaba i gotowa zemdlec lub jezeli wydaje mi sie,ze dzieciatko juz dluzszy czas sie nie rusza.Tlumacze sobie,ze wszelkie niedogodnosci jakie mam sa zwiazane z ciaza wiec moze mi byc slabo,krecic sie w glowie,czasem moze mnie cos uciskac w podbrzuszu czy moge miec problemy ze snem,ze dzidzius jest jeszcze tak maly,ze pewnie rusza sie calkiem sporo ale nie zawsze moge to odczuc.No musze jakos zdlawiac strach bo inaczej bede wpadac w panike albo zyc w stresie a to ani dla mnie ani dla dziecka nie jest dobre.
Kupilam sobie dwie pary spodni ciazowych,bo moj brzuszek urosl na tyle,ze dresy zaczely mnie uwierac.Trafilam akurat na ostatni dzien promocji wiec skorzystalam i za naprawde niewielka sume jak na odziez ciazowa,zakupilam jedna pare dzinskow i pare spodni materialowych.Moja przyjaciolka ma mi przyslac swoje rozne ciuszki ciazowe wiec na razie nie obkupuje sie w te rzeczy,zreszta dochodze do wniosku,ze to bez sensu kupowac wiele ubran ciazowych bo przeciez potem nie mozna ich uzywac-no chyba,ze w kolejnej ciazy.Bluzki wiec nosze te co mialam,tylko spodnie musialam sobie sprawic,ale jestem bardzo z nich zadowolona wiec jest ok.
Rodzina ze strony mojego meza czeka z niecierpliwoscia na wiadomosc,czy bedziemy miec synka czy coreczke.Ja tez juz nieco przejmuje ten nastroj niecierpliwosci...zastanawiam sie,czy jutro sie dowiemy?
Ostatnio przed dwoma tygodniami lekarka powiedziala nam,ze wydawalo jej sie przez chwilke,ze widziala cos co wskazywaloby na chlopca(mozna sie domyslic co widziala!),ale nie byla pewna bo plod byl jeszcze malenki i widocznosc byla kiepska bo sie wiercil,krecil i zamykal nozki.
Moze tym razem sie uda? Pamietam jak kiedys nam powiedziala,ze serduszko bije "na dziewczynke" i od tej pory nastawilam sie,ze bedzie corcia,teraz jak powiedziala,ze moze chlopiec,zaczelam wyobrazac sobie nasza rodzine z synkiem...dziwne jak szybko potrafimy zmienic tok myslenia...
Nam zalezy,zeby dziecko bylo zdrowe,bo przeciez to najwazniejsze jest ale chyba bardziej do tej pory myslalam o dziewczynce...moze dlatego,ze zawsze chcialam miec siostre a potem jakiekolwiek dziecko mialo pojawic sie w rodzinie,za kazdym razem chcialam,zeby to byla dziewczynka.
Ale zastanawialam sie rowniez jak to bedzie patrzec,gdy moj maz,moj brat i moj tata beda kopac mala pileczke z naszym synkiem...wiec chyba nie nastawiam sie jednak bardzo na dziewuszke-co bedzie to bedzie-dla nas to wielkie szczescie i powod do dumy i radosci...

Szczypta humoru-polaskocz dziewczyne!