licznik czsu odwiedzin

Jesteś już:

0:00:00

niedziela, 28 lutego 2010

Pozegnanie Malego Aniolka...



Na zawsze pozegnalam naszego maluszka...Wczoraj mialam zabieg usuniecia obumarlej ciazy.
Wbrew temu co by sie wydawalo,dzis czuje sie lepiej niz wczoraj czy przedwczoraj.Psychicznie troche odzylam,chyba przekonanie,ze juz nie mam w sobie martwego zarodka pomaga mi stanac na nogi.Moge o tym rozmawiac co do tej pory bylo dla mnie niemozliwe.Jeszcze drecza mnie mysli w stylu:"dlaczego to na mnie trafilo,czemu inne dziewczyny rodza zdrowe dzieci a ja musialam stracic ciaze...?",ale coraz czesciej probuje odpowiadac sobie na te pytania i odpowiedzi jakie padaja w mojej glowie,rowniez sa pewnego rodzaju pomoca.Mysle sobie,ze skoro co wieczor prosilam Boga,zeby dal nam zdrowe dziecko,ktore prawidlowo sie bedzie rozwijalo w moim wnetrzu,bedzie pozbawione chorob i porod odbedzie sie bez problemow,to widocznie Bog chcial spelnic moja prosbe wiec skoro ten maluszek nie urodzilby sie zdrowy,po prostu zdecydowal przerwac mu zycie.
Mam nadzieje,ze nastepna ciaza bedzie udana i ze za jakis czas poczujemy z mezem wielka radosc trzymajac nasze dzieciatko w ramionach.
Wszyscy mi mowie,ze jak sie urodzi dziecko,kobieta zapomina o straconej wczesniej ciazy,ze radosc z potomka,ktory przyszedl na swiat jest tak duza,iz gasi smutek po wczesniejszej stracie.
Nie wiem czy mozna zapomniec ale byc moze wtedy w inny sposob podchodzi sie do przeszlosci-pewnie jak bede patrzyla na moje dziecko,pomysle,ze cos sie musialo stac,zeby ono sie pojawilo i tym czyms byla strata pierwszej ciazy...Chyba lepiej tak sobie to tlumaczyc niz pluc na swoj los.
Wiec zegnam nasze nienarodzone dziecie,zawsze bedzie dla mnie moim Malym Aniolkiem...
Zegnam w nadziei,ze umarlo aby nastepne moglo sie narodzic...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szczypta humoru-polaskocz dziewczyne!