licznik czsu odwiedzin

Jesteś już:

0:00:00

sobota, 16 stycznia 2010

WSZEDZIE DOBRZE,GDZIE NAS NIE MA...


Czasem zastanawiam sie,co ja tu robie...?
Nie dlatego,ze mam zla sytuacje rodzinna-meza do bani,tesciowa nie do zniesienia czy zero kontaktu ze szwagierka-nic z tych rzeczy.
Jesli chodzi o meza to jest super,tesciowa swietna,szwagierka tez daje rade.Jednak zyje poza granicami swojego kraju,poznalam obyczaje,tradycje,nauczylam sie tutejszego jezyka i niby teraz wszystko powinno isc z gorki.Kazdego dnia czuje sie tu lepiej,pewniej i bardziej "u siebie",ale gdy cos mi nie wychodzi to winie wlasnie ta sytuacje-ze jestem zagranica.Wtedy nasuwaja sie mysli typu "gdybym byla w Polsce,to poszlabym,zrobilabym,powiedzialabym,mialabym juz to z glowy a tu...wszystko jest inaczej".
Ostatnio taka sytuacja dorwala mnie jesli chodzi o pierwsza wizyte u ginekologa podczas gdy jestem w ciazy.W Polsce pierwsza taka wizyta jest najdluzsza sposrod wszystkich jakie kobieta odbywa podczas calej ciazy i liczy ok.30 min-jest wywiad lekarski,bad.ginekologiczne,USG,wypisanie skierowan na calosciowe bad.moczu oraz krwi;jesli lekarza wspolpracuje z polozna,to od razu jest tez rozmowa z polozna,ktora dowiaduje sie o sytuacji rodzinnej i spolecznej pacjentki,o jej problemach,itp.
Z tak przeprowadzonej wizyty przyszla mama wychodzi z gabinetu lekarskiego upewniona,ze z jej ciaza jest wszystko w porzadku,wie,ze na drugi dzien wykonana jej zostanie seria badan laboratoryjnych,szybciutko odbierze wyniki i po konsultacji z lekarzem bedzie juz calkiem spokojna,gdyz bedzie wiedziala czy ma dobre wyniki oraz jak nalezy je poprawic na wypadek,gdyby byly zle.
Tu natomiast po wejsciu do gabinetu lekarza(facet ok.40tki),uslyszalam pyt. co mi jest?Powiedzialam,ze mysle,iz jestem w ciazy."Myslisz??!" spytal z wymownym wyrazem twarzy.Odpowiedzialam,ze tak gdyz 2 razy wyszedl mi test ciazowy pozytywnie,chcialam opowiedziec kiedy wykonalam testy ale jego to nie interesowalo,stwirdzil,ze to dla niego bez znaczenia!I zaczal wypisywac mi skierowanie na bad.moczu ze stwierdzeniem ciazy.Wiec chcialam mu powiedziec,kiedy ostatni raz mialam okres(bo przeciez to pierwsza rzecz,o jaka pyta ginekolog),ale on i tym nie byl zainteresowany,stwierdzil,zebym po prostu na drugi dzien zaniosla mocz do badania i tyle.Wiec spytalam,czy moglby mnie przebadac ginekologicznie,gdyz sie denerwuje,czy wszystko ze mna jest w porzadku pod tym wzgledem,poniewaz prawie 2 lata nie bylam u ginekologa.No i wtedy otrzymalam odpowiedz,ktora mnie prawie powalila,uslyszalam z ust owego lekarza:"A to juz twoja sprawa,ze nie bylas!".I mnie nie zbadal!!!
Moze jeszcze probowalabym go usprawiedliwiac,gdyby mial wiele pacjentek,duzo pracy itp,ale on sie caly czas nudzil-wychodzil z gabinetu,przechadzal sie po korytarzu,flirtowal z pielegniarka a pacjentek zapisanych do niego mial o 2/3 mniej niz lekarz przyjmujacy w gabinecie obok!Ale moze wlasnie to,iz jego etyka lekarska jest ponizej zera,nie ma za grosz zdolnosci wzbudzania zaufania u pacjentek,nie wykazuje checi do pracy oraz brakuje mu profesjonalizmu w kazdym calu decyduje o liczbie kobiet,ktore sie do niego na wizyty zapisuja.Ja nalezalam do tzw pacjentek automatycznych czyli zarejestrowanych bez wyboru okreslonego lekarza i...niestety trafilam na tego oszoloma!
Wzielam wiec swistek,ktory wypisal i wyszlam.Moja wizyta wiec trwala nie 30 minut,lecz 30...sekund!W glebokim szoku bylam przez caly dzien.Teraz juz troche wyluzowalam,bo wynik ciazowy z moczu byl pozytywny,oprocz tego wyniki bad.moczu sa dobre,wiec to jedyna pocieszajaca rzecz wynikajaca z tej calej wizyty.Oczywiscie stracilam kilka dni,gdyz u lekarza bylam w srode,w czwartek mialam oddac mocz do bad.,w piatek go odebrac ale juz po godzinach przyjec owego lekarza,wiec nie moglam wynikow z nim skonsultowac,dzis mamy sobote a jutro niedziele-tak wiec to jakby 5 dni w plecy!W poniedzialek ide do innego lekarza,mam nadzieje,ze wizyta bedzie przyjemniejsza i z pozytkiem dla mnie.
Ale oczywiscie calutki dzien myslalam nad tym,ze gdybym byla w Polsce to...
Tak to juz jest-wszedzie dobrze,gdzie nas nie ma!

środa, 6 stycznia 2010

MOJE MARZENIE SIE SPELNIA...





Jestem baaaaaaaardzo szczesliwa!!!
Dzis test ciazowy wyszedl...POZYTYWNIE!
Miala przeczucie,ze tym razem sie udalo,ze te symptomy,ktore odczuwam to nie moje urojenie ale fakt,no i mialam racje-jestem w ciazy!
Moj maz przyjal to z wielka radoscia,cieszylismy sie jak dzieci-pewnie,gdyby ktos moglby nas zobaczyc,pomyslaby,ze zwariowalismy.Dzis maz ma wolne w pracy wiec caly dzien jestesmy razem,od czasu do czasu wracajac wciaz do tego samego tematu-"jestesmy" w ciazy!
Mysle,ze do lekarza wybiore sie za jakies 2 tygodnie bo chcialabym,zeby na USG cos mozna bylo zobaczyc,chociazby malutka "fasolke" i zeby mozna bylo spradzic,czy bije seduszko...jejku,jak sie ciesze i nie moge sie doczekac obrazu na monitorze USG,badan,tego calego medycznego zamieszania.
Napisalam rodzicom smsa z wiadomoscia,ze test ciazowy wyszedl pozytywnie.Poinformowalam tez przyjaciolki,wieczorem idziemy do tesciow w odwiedziny wiec oni rowniez sie dowiedza.Pewnie beda sie cieszyc bo wydaje mi sie,ze bardzo czekaja na wnuka.A moi rodzice?Mama odpisala na smsa,ze gratuluje i ze jest najszczesliwsza przyszla babcia.Hmm,niby powinnam radowac ale sie poplakalam...poniewaz oczekiwalam,ze zadzwoni,ze porozmawiamy,w koncu nie mamy ze soba kontaktu juz wiele tygodni.Moj maz tez troche poczul sie zawiedziony tak skapa i oficjalna reakcja moich rodzicow...No coz,oni sie chyba nigdy nie zmienia.
Moze lepiej o ich zachowaniu nie myslec bo teraz kazdy moj stres odbiera tez dzieciatko,ktore sie we mnie rozwija.Teraz tylko jedna mysl powinna zamieszkac na stale w mojej glowie-bedziemy miec dziecko!
To taka magia,takie czary-z dwoch malusienkich komorek rozwinie sie czlowiek...a ja bede mama,moj maz tata,my pelna rodzina-moje marzenie sie spelni!

poniedziałek, 4 stycznia 2010

MOZE TYM RAZEM...?



Znow odezwala sie we mnie nadzieja,nadzieja na macierzynstwo!
Okres spoznia mi sie 9 dni,biust stal sie bolesny i to nawet bardzo,mam calkowity brak apetytu...czy to ciaza czy moje urojenie-zadaje sobie pytanie niemal codziennie ale czekam do moich urodzin,ktore beda juz niebawem,zeby zrobic test ciazowy i sie przekonac.Jesli wyjdzie pozytywnie(daj Boze!) to bedzie to najpiekniejszy prezent urodzinowy w calym moim zyciu!
Podzielilam sie juz moim podnieceniem z mezem i przyjaciolkami.Z rodzicami niestety nie bo od 3.5 miesiecy ze soba nie rozmawiamy.Nie zmienily tego nawet swieta i Nowy Rok...coz,widocznie tak musi byc.Moze wola dowiedziec sie,ze corka jest w ciazy od znajomych niz bezposrednio ode mnie...?
Chyba jestem tym wszystkim zestresowana bo mam problemy ze snem-w dzien jestem spiaca i chodze jakby mnie ktos kolkiem w glowe strzelil,natomiast w nocy zasypiam ok1-2giej i potem budze sie o 7ej rano i po spaniu.Od kilku dni pamietam dokladnie co mi sie sni nad ranem bo to zazwyczaj jakies koszmary sa i mnie wybudzaja.Tak,to pewnie stresik,nerwy po prostu.
Kumpelki trzymaja kciuki malo sobie palcow nie powylamuja,maz jakby ciut przejmuje mojego stresa i powoli zaczyna sie dopytywac o objawy i czy mozliwe,ze jakas mala milosc tam w srodku mnie sie rozwija a ja normalnie nie moge skupic mysli na niczym innym.Miesiac temu nie mialam takiego opoznienia,ale i tak dosc szybko wykonalam tescik i...rozczarowanie z niedowierzaniem wypelnilo kazda komorke mojego ciala ... jejku,pamietam,ze ryczalam potem jak bobr,no bo juz sie nastawilam psychicznie,ze bedzie bejbik a tu skucha.
Ale moze teraz sie uda,moze tym razem to nie falszywy alarm?
Szkoda,ze tego nie mozna wiedziec od razu,ze nie ma jednoznacznych symptomow ciazy,ktore kazda kobieta moglaby zweryfikowac od razu,by miec 100% pewnosci.
My nie staramy sie zbyt dlugo,na poczatku po slubie pomyslalam "niech sie dzieje co chce" ale gdy miesiace mijaly i nic sie nie dzialo(ciazy nie bylo) to zaczelam sie martwic.I wtedy rozpoczelismy tzw starania(wyliczanie dni plodnych,obserwacja tego i owego w moim cyklu oraz rzecz jasna intensywne korzystanie z uciech w okresie owulacji) i w ten sposob probowalismy zdzialac dziecinke drugi miesiac.
Wiem,ze niektore pary probuja przez pol roku,inne rok i dopiero po roku takich staran mozna zaczac sie przejmowac.Ale to tak latwo powiedziec,sama tak kiedys gledzilam dopoki nie stalam sie bohaterem takich historii.Teraz to ja wyplakiwalam sie przyjaciolkom,ze przeciez powinna byc ciaza a jej nie ma,no i dlaczego,czemu to mnie spotyka,itp.
Miejmy nadzieje,ze teraz bede plakala ze szczescia-tego sobie zycze!
Wierze,ze milosc moze zdzialac cuda-mnie i mojego meza polaczylo to uczucie,odnalezlismy sie na swiecie jak dwie polowki tego samego jablka...przetrwalismy wszelkie przeciwnosci losu(a bylo ich wiele),a teraz pragniemy aby nasza milosc zaowocowala...i zaowocuje,jestem tego pewna!

Szczypta humoru-polaskocz dziewczyne!