licznik czsu odwiedzin

Jesteś już:

0:00:00

sobota, 12 grudnia 2009

DWA W JEDNYM...


Wlasnie przeczytalam fragment wywiadu dla Vivy,ktorego bohaterkami byly Doda i jej mama.Ta pierwsza powiedziala,ze jej matka jest jej przyjaciolka,ze moze zwierzyc sie jej ze wszystkich sekretow i ze jej mama jest najlepsza osoba do tego,zeby poskarzyc sie jej w kwestiach milosnych.I tak sobie teraz mysle o swojej mamie.Czy bym mogla powiedziec to samo?Nie.A szkoda,bo chcialabym moc powierzac mamie swoje tajemnice,opowiadac o malzenskich klopotach i radosciach.No moze o radosciach to poopowiadac jeszcze moge ale o problemach raczej nie.Moja mama zawsze wine widzi we mnie i to jest dziwne,bo matka powinna raczej stac murem za swoim dzieckiem,czyz nie?U nas jest tak,ze jezeli kloce sie z mezem w obecnosci mojej mamy,to ona nawet nie wiedzac o czym mowimy(gdyz rozmawiamy w obcym jezyku-moj maz jest obcokrajowcem)zawsze ma pretensje do mnie-ze krzycze na niego,ze sie pogniewalam,ze pewnie nie mam racji a podnosze glos-czasem potrafi wypali cos w stylu "ale on sie z toba ma...jak bedziesz tak dalej sie wyklocac to chlop trzasnie drzwiami i tyle go bedziesz widziec!".Kiedys ja zapytalam,po co sie wtraca,skoro nie ma pojecia o co chodzi w naszej klotni?!Pojecia nie miala,bo zamiast zapytac o co nam chodzi,od razu rzucila sie na mnie z pretensjami,ze wszczynam awanture.
Pamietam taka historyjke z mojego mlodzienczego zycia: mialam chlopaka-mieszkal w bloku naprzeciwko naszego,tak,ze jego okna widoczne byly z moich okien.Czasami zdarzalo mi sie dluzej u niego posiedziec:sluchalismy muzyki,gadalismy godzinami,on brzdakal na gitarze,przygotowywalismy wspolne kolacje i obsciskiwalismy sie jak to mlodzi zakochani.Mama zawsze ganila mnie za to,ze wracalam od niego np o godz.23.00,dla niej jasne bylo,ze na pewno kochalismy sie i niedlugo bede w ciazy.Mowila o wstydzie jaki jej przynosze bo przeciez to hanba do tak poznej godziny  u kogos byc w domu i co sobie jego mama pomysli o mnie i o mojej rodzinie.
O ciazy nie bylo mowy bo nie zdarzylismy az tak daleko zajsc w naszych zblizeniach...on pewnego razu zniknal z mojego zycia tak szybko jak sie pojawil-po prostu wrocil do swojej bylej dziewczyny,z ktora szybko zmajstrowal dziecko i sie ozenil.Ale oczywiscie moja mama nigdy nie siadla ze mna porozmawiac o "tych" sprawach,zamiast tego wolala oczerniac mnie i posadzac o to,czego tak naprawde nie robilam.
Kiedy ze mna zerwal,uslyszalam od niej:"A nie mowilam,wiedzialam,ze tak bedzie!Wyszlajalas sie z nim,nie szanowalas sie i cie zostawil!".Potrzebowalam wtedy wsparcia i otuchy ale dostawalam od matki tylko ironie i  zarty w kiepskim stylu.
Nie wiem jak to w niej dziala,ze nigdy nie stala i nie stoi po mojej stronie.
Wiem,ze swieta nie jestem i ze popelniam bledy,ale zawsze???za kazdym razem ma byc moje wina???
Hmm,no wiec zazdroszcze Dodzie i innym,ktorych matki sa jak przyjaciolki...bo przeciez matka i przyjaciel to osoby,ktore sa jednymi z najwazniejszych w zyciu czlowieka,a jesli mamy 2 w 1 to chyba lepiej byc nie moze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szczypta humoru-polaskocz dziewczyne!